PILINHA: {__webCacheId=filmBasicInfo_pl_PL, __webCacheKey=10025908}
4,7 1 928
ocen
4,7 10 1 1928
6,2 12
ocen krytyków
Skinamarink
powrót do forum filmu Skinamarink

Skinamarink to bardzo nietuzinkowy kawałek kinematografii. Wywodzący się z nurtu analog horroru (do tej pory widocznego jedynie w internecie dzięki np. Krainie Grzybów, Local 58 czy The Mandela Catalogue) film jest czymś zupełnie nowym na mapie horroru. Skinamarink ma na celu pokazać widzowi uczucie, jakie dziecko ma, gdy znajduje się w przerażającej dla niego sytuacji, np. gdy rodzice wychodzą i zostawiają dziecko same w domu lub gdy obudzi się ono w środku nocy i boi się, że pod łóżkiem leży potwór. Między innymi dlatego film jest zbudowany z ujęć położonych jakby "od dołu" - skupienie na jakichś detalach, widok z raczej niskiego pułapu. Duchologiczne (duchologia to np. sytuacja, w której pamiętamy jakąś część dzieciństwa jako straszniejszą niż była w rzeczywistości, dla mnie 997 i Magazyn Ekspres Reporterów są takimi rzeczami) podejście do tematu ma jeszcze mocno wzmocnić uczucie przerażenia.

Z tego też powodu nie jest to film przystępny. Nie wszystkie jego sceny mają na celu przedstawienie fabuły, wiele z nich ma służyć raczej do budowy klimatu, bawienia się z widzem (czy w ciemności coś stoi? Czy będzie jumpscare?) i dla mocniejszego przedstawienia rzeczy opisanych w poprzednim akapicie. Jest to wymagające dla widza, który przyzwyczajony jest do tego, że każda scena opowiada fragment fabuły, porusza ją do przodu. W Skinamarink (i nie tylko, ale o tym później) jest zupełnie inaczej. Ale czy to znaczy, że gorzej?

Nie dziwię się, że wielu użytkowników określa film jako "nudny". Nie przypomina on takich filmów jak "Krzyk", "Conjuring", "Koszmar z ulicy Wiązów". Bliżej do Skinamarink jest azjatyckiemu kinu, mówię o filmach takich jak "Cure", "Kairo (Puls)" czy "Opowieści o dwóch siostrach", choć te filmy nadal są bardziej przystępne. Mógłbym Skinamarink porównać też do "I'm thinking of ending things" albo do "Blair Witch Project", ale chyba jednak najbliżej jest mu do "I am the pretty thing that lives in the house", innego horroru, który bardziej niż na fabułę, stawia na wiszące gdzieś w eterze uczucie przerażenia.

Oba te filmy są powolne, jednak ich powolność nie wynika z nieudolności twórców, a jest świadomą decyzją, która ma przedstawić pewno uczucie. Można powiedzieć, że są to filmy "do obejrzenia w warunkach", gdyż jeśli przeniesie się uwagę gdzieś od ekranu, filmy te automatycznie tracą w oczach.

No i właśnie tu jest ten problem z oceną. Jak powinniśmy oceniać filmy, które tak wiele wymagają od widza? Czy powinniśmy zmniejszać ich ocenę za to tylko, że są powolne i nie idą torem, do którego jesteśmy przyzwyczajeni? Czy powinniśmy oceniać filmy wg tego, czego my sami szukamy w danym gatunku czy może przyjąć to, że np. strach jest rzeczą subiektywną i nie można oceniać filmu za to czym nie jest? Według mnie druga droga jest lepsza. Wiele radości sprawia mi szukanie w filmie świadomych decyzji, zadawania pytań dlaczego dane ujęcie znalazło się w filmie, co ma oznaczać? Moim zdaniem każda decyzja podjęta przez twórców to świadoma decyzja i kwestią oceny jest tylko to, czy udało się przelać myśli twórców na taśmę czy wręcz przeciwnie.

Podgatunków horrorów jest wiele - są slashery, są horrory psychologiczne, są horrory o zombie i tak dalej. Każdy z podgatunków opiera się na jakichś zasadach. Raz na jakiś czas trafia się coś nietuzinkowego, coś co otwiera gatunek na nowe pomysły. Jako osoby, które oceniają filmy powinniśmy moim zdaniem umieć powiedzieć, kiedy trafiamy na coś takiego, a tym samym przestać oceniać horrory według tego, jaki aktualnie mamy humor i jakie mamy przyzwyczajenia. Powinniśmy próbować spojrzeć szerzej, spróbować doszukać się twórcy w filmie, spojrzeć na dzieło z innej perspektywy niż nasza własna. Wtedy dopiero ocena będzie zasadna i będzie miała jakąś wartość, korzyść dla rozwoju gatunku. Inaczej takie perły jak Skinamarink czy I am the pretty thing that lives in the house tracą. Tracą potencjalną publikę, tracą swoje miejsce na rynku, i zamiast eksperymentów i nowości zaczniemy dostawać jedynie uszyte pod zysk i "ogólny" gust filmy, których największą zaletą jest to, że powtarzają po raz enty sprawdzone schematy.

Dlatego też proszę, by nie oglądać/nie oceniać Skinamarink, jeśli nie jesteście otwarci na nowości. Jeśli nie szukacie czegoś nowego w grozie i nie jesteście w stanie przyjąć na siebie czegoś zupełnie wcześniej niewidzianego, poza jakąkolwiek strefą komfortu, wtedy lepiej sobie ten film odpuścić. Jest on ciężki tematycznie, pokazuje rzeczy, których nie chciałoby się widzieć/słyszeć, a wizualnie i technicznie nie ułatwia niczego. Czasem lepiej obejrzeć coś, w czym się czujemy dobrze, niż tracić czas na coś, co od początku nam się nie spodoba.
Lecz jeśli szukasz czegoś, czego jeszcze w kinie nie było, czegoś co obudzi i straumatyzuje twoje wewnętrzne dziecko, czegoś co będzie wymagające, nie nagrodzi uwagi, ale wręcz zostawi po sobie PTSD - oglądaj śmiało, jest to film dla ciebie. Oglądanie tego filmu nie jest przyjemnością, przypomina masochistyczną sesję rozgrzanymi obcęgami, ale jednocześnie jest tak świeże i nietuzinkowe, że warto. Chyba. Dla mnie 10/10.

ocenił(a) film na 7
pantrupek

Fajnie, że piszesz o filmie Perkinsa. Jeden z moich ulubionych horrorów ostatnich lat.

ocenił(a) film na 2
pantrupek

Co jest tu dla Ciebie 10/10?

ocenił(a) film na 4
Bialo_czerwona

Napisał luzem ponad sto linijek tekstu na ten temat ...

ocenił(a) film na 1
pantrupek

Ja nie mam żadnego problemu z oceną tego "filmu". To gniot któremu dopisuje się metkę arcydzieła i nowoczesnego spojrzenia. Tyle z mojej strony. Pozdrawiam.

ocenił(a) film na 7
pantrupek

Doskonały komentarz, ubierający w słowa wszystkie moje odczucia na świeżo po seansie. Byłam przygotowana na jakieś 5/10, a dostałam solidne 7.5, moje wewnętrzne dziecko ma teraz PTSD. Dodam, że wykorzystanie digital grain sprawiło, że słynne "kiedy spoglądasz w otchłań, ona również patrzy na ciebie" nabrało dla mnie zupełnie realnego wymiaru.

ocenił(a) film na 1
pantrupek

Tobie to nawet jakby w twarz pluli to pewnie byś powiedział "co za ciepły wiosenny kapuśniaczek, delikatnie muska moją twarz, coś pięknego". I tak właśnie widzę twoją interpretacje tego gniota.

ocenił(a) film na 1
Gus_limitless

Pełna zgoda. Potworny kupsztal...
Dawno nie byłam na filmie, z którego tyle ludzi wychodziło w trakcie.

ocenił(a) film na 10
Gus_limitless

Możemy porozmawiać o filmie, nie o mnie czy o Tobie. Nie ma potrzeby być niemiłym.

pantrupek

"czy może przyjąć to, że np. strach jest rzeczą subiektywną i nie można oceniać filmu za to czym nie jest" trochę mieszasz się w zeznaniach. Skoro strach jest rzeczą subiektywną (z czym się zgadzam), to każdy powinien móc ocenić ten film po swojemu.

Bałeś_aś się - oceny 6-10 są dla Ciebie

Nie ruszył - zakres 1-5 czeka

Bo równie dobrze to Ty mógłbyś próbować być obiektywny, wziąć pod uwagę wysoki próg wejścia, zrozumieć widzów, którzy go nie przekroczyli, bo nie mogli/nie chcieli. Wtedy to nie może być 10/10. Ale przyznaj, oceniasz czysto subiektywnie.

Ja też.

Szedłem z dużą otwartością, chciałem, żeby mi się podobał. Wybrałem salę kinową z lepszą akustyką, czując, że dźwięk może być ważny (imo mix dźwięku to niewykorzystana okazja, dźwięk prawie nie podróżuje w tym filmie). Przez jakieś 20 minut bawiłem się w tę grę, dokładałem ze swojej wyobraźni do niewyraźnych kształtów na granicy widoczności. Kiedy jednak zorientowałem się, że reżyser chce, żebym robił to przez cały film i nijak mi tego nie wynagrodzi, ani nie podsyci tych wyobrażeń (chociażby poruszając czymś ledwo widocznym, sygnalizując, że faktycznie niektóre z rzeczy, na które patrzę, mogą nie być tym, za co je wziąłem na początku) odpuściłem.

Nie żałuję seansu, trochę zazdroszczę zachwyconym, bo chciałem wsiąść do ich pociągu, natomiast dla mnie jest to jednak zawód.

Jako punkt odniesienia: moje ulubione horrory to "Hereditary", "Uciekaj!", "Coś", "Halloween", "Koszmar z ulicy Wiązów".

ocenił(a) film na 10
Fiyo

Absolutnie to rozumiem. Jedyny problem, jaki miałem z tym filmem to to, że rzeczywiście jak się raz "wyjdzie z pociągu" podczas seansu, to bardzo ciężko wejść z powrotem. Myślałem o tym trochę i na pewno pomogło podejście do filmu przez pryzmat baśni - mamy dwoje dzieci jak w "Jasiu i Małgosi", mamy Matkę lub jakiegoś potwora jako Wiedźmę. Na pewno pomogło to z powrotem złapać uwagę na ekranie. Co też oznacza, że film można interpretować z różnych stron i dlatego chętnie obejrzę go jeszcze raz.

pantrupek

Mnie się podoba interpretacja, że to sytuacja rozwodu widziana z perspektywy kilkuletniego dziecka.

Co nie zmienia faktu, że jako doświadczenie kinowe nie jest to za dobry film i paradoksalnie uważam, że nie powinno się go oglądać z innymi ludźmi.

ocenił(a) film na 1
pantrupek

Błagam, nie stawiaj tego "filmu" dla pseudo inteligentów obok Blair Witch Project.

ocenił(a) film na 4
LukeCFC11

Właściwie czemu nie? BWP też polegało na dopowiadaniu sobie horroru, tyle że tam ze zwykłego chodzenia po lesie. Jestem więcej niż przekonany, że po jego premierze panowała podobna atmosfera odrzucenia tamtego eksperymentu filmowego

ocenił(a) film na 10
LukeCFC11

Błagam, LukeCFC11, bez argumentów nie ma dyskusji. Dla mnie te filmy są bardziej podobne do siebie niż się wydaje. Z jednej strony Skinamarink zatacza koło, jeśli chodzi o historię found footage, przypominając strukturą BWP. Z drugiej wyzwala się zupełnie z obostrzeń i zasad found footage i między innymi dlatego jest taki fascynujący. Z trzeciej ten film nawet nie jest found footage, a wygląda jak jedno! Miks styli w tym filmie jest naprawdę fascynujący, gdyż służy jednemu celowi - budowaniu nastroju.

ocenił(a) film na 1
pantrupek

Temu czemuś najbliżej do "Begotten" ewentualnie do takich bzdur jak "Kuso" a nie do filmów o których piszesz. I nie sądzę żeby ktoś miał problem ze zrozumieniem fabuły. Tylko że to po prostu nie jest horror ale kino eksperymentalne, niszowe, festiwalowe. Jak chcesz pięć godzin oglądać jak ktoś śpi albo jak po rzece płynie kawałek drewna to twoja sprawa. Ale jak chcesz film a nie "doświadczenie" to tego ni oglądasz. Ja nie mam pretensji że ktoś robi taką biedę tylko że nazywa to horrorem. Owszem, jest wile różnych podgatunków horroru ale jest różnica między filmem "Uciekaj" który nie jest horrorem tyko thrillerem psychologicznym/obyczajowym a "Klątwą" która jest klasycznym horrorem. Do "Skinamarink" nie potrzeba żadnej wrażliwości tylko cierpliwości. I nie chodzi tu o pomysł tylko realizację - pomysł jest świetny (i można go zrobić w konwencji horroru jak "To") choć tu pomysł jest dużo ciekawszy albo skupić się na realizacji i otrzymujemy klasyczny przerost formy nad treścią. Artsy-fartsy bełkot.

ocenił(a) film na 10
grzegorzkubinski

No właśnie to jest ciężkie do oceny, bo jest ta cienka linia między formą a treścią i każdy ma ją ustawioną w innym miejscu. Do tego filmowcy też ją stawiają w różnych miejscach. Ja podszedłem do tego filmu w ten sposób, że forma jest zdecydowanie bardziej ważna niż treść, ale treść to nie tylko to co się dzieje na ekranie, ale też to co widz sobie dopowiada. W sensie, że forma wymusza w widzu wytworzenie własnej treści (dla przykładu: zobaczenie jakichś kształtów, których nie ma, w ciemnym korytarzu) i przez to wywołanie w nim przerażenia na bardzo niskim, instynktownym poziomie. Wcale się nie dziwię, że na wiele osób to nie działa - każdy ma swoją historię i przyzwyczajenia związane z horrorami, filmami w ogóle, nie każdy "wsiądzie do pociągu", nie każdy da się ponieść. Absolutnie to rozumiem. Myślę, że jeśli ktoś jest w stanie porwać się filmowi, to czeka na niego najbardziej przerażająca przejażdżka w życiu, ale możliwe jest, że się nie uda porwać i to nie jest nic złego. Szkoda mi tych ocen, ale jednocześnie to tylko numerki na filmwebie.

pantrupek

Zdecydowanie za dużo oczekujesz od polskich widzów. Niestety, ale ogromna większość użytkowników filmwebu nie ogarnia, że jest coś pomiędzy 1 a 10.

- "Nie bałem się" - ocena 1 dla "Obecności"
- "Głupi film fantasy" - ocena 1 dla "Władcy Pierścieni"
- "To nie horror" - ocena 1 dla "Dorothy Mills"

Wierzchołek góry lodowej idiotyzmu i ignorancji, a najzabawniejsze są te tłumaczenia "każdy ocenia jak chce". Prawda, ale cóż, mogę jedynie takim osobom współczuć.

Przeciętny Kowalski, który dusi się ze śmiechu na 163747 żenującej w swoim poziomie komedii z Karolakiem da jej 10, no bo przecież mu się podobało, ale ten sam Kowalski pójdzie do kina na "Insterstellar" i da mu 1, bo nic z tego filmu nie zrozumiał i mu się nie podobał. To jest prawdziwy przykład typa, z którym próbowałam dyskutować, ale cóż, nie dało się.

Ludzie nie rozumieją kompletnie, że ocenie w filmie podlega absolutnie wszystko, a nie tylko fakt, czy im się dany film podobał. Natomiast już średnio rozgarnięty człowiek, za którego się uważam, ma świadomość, że jest coś takiego jak muzyka, scenografia, montaż, gra aktorską itp itd. Ktos tu w komentarzu napisał, że jak film się nie podobał to ma skalę ocen 1-5, a jak podobał to 6-10. Bzdura kompletna, która tylko potwierdza to, o czym Ty i ja piszemy.

Moją gehenną filmową było "Lśnienie". Nie bałam się na tym filmie, główna aktorka doprowadzała mnie do szału, ale i tak dałam 7, bo Jack Nicholson bryluje na ekranie, scenografia jak na swoje lata nadal robi piękne wrażenie i muzyka również była klimatyczna, a i sama fabuła także była ciekawa. U mnie coś po prostu na tym seansie nie kliknęło, ale to nie umniejsza jego wartości artystycznej i chociaż wiadomo, że każda ocena jest subiektywna, to jednak zawsze staram się być jak najbardziej obiektywna.

Drugi i ostatni przykład i czuje, że zaraz będzie hurr durr afera to "High School Musical", do którego nie umiem nie mieć sentymentu, bo jako nastolatka oglądałam go z przyjaciółką, która teraz już niestety jest jedynie wspomnieniem (życie) i sam film kojarzy mi się z taką błogą beztroską. Same cieplutkie skojarzenia. I jak chcę się znowu poczuć dzieckiem, to wracam do tych piosenek. Moja ocena na filmwebie to 4/10, dlaczego? Bo mam świadomość, jaki ten film jest naiwny, niedopracowany technicznie i dosyć toporny aktorsko. A to, że ja osobiście go lubię nie oznacza, że zaraz mu dam ocenę 7 i wyżej, bo na to nie zasługuje, po prostu. Natomiast zdrowego podejścia, które uważam, że Ty i ja mamy, nie oczekuj od reszty, bo czeka Cię tylko zawód.

Pozdrawiam :)

ocenił(a) film na 1
Claudija91

trochę dziwaczna logika kogoś kto nie wiem dlaczego uważa że wie jak oceniać film Czyli nie lubisz Lśnienia ale jest lepsze niż HSMusical który lubisz? Jakim cudem masz pojęcie jak ocenić muzykę, scenografię, światło, plenery, dźwięk, reżyserię, charakteryzację, rekwizyty, pracę kamery itp w filmie? I to jeszcze w kontekście danego czasu i epoki? Musisz mieć przeogromną wiedzę. Co ma wartość artystyczna do tego czy film mi się podoba? Na tej zasadzie to każdy film jest arcydziełem bo autorzy chcą by był jak najlepszy i wszelka krytyka oznacza tylko że się go nie zrozumiało. Oceniając filmy nie ocenia się biografii czy filmografii reżysera ani nie analizuje historii kina - ocenia się film tu i teraz i nie można bieda-filmu usprawiedliwiać znanym aktorem bo ja Ci pokażę milion filmów w których się pojawia znane nazwisko a nie da się oglądać. Zawsze podziwiam takie snobistyczne wypowiedzi że "ludzie to nie rozumiejo". Tylko że ci którzy to piszą też się nie znają i to problem.

grzegorzkubinski

Ok, to może prościej, bo widzę, że jest problem ze zrozumieniem, o co mi chodzi.

Weźmy sobie takiego "Władcę Pierścieni", bo to dobry przykład. Przyjmijmy, że ktoś nie cierpi filmów fantasy. Uważasz, że to wystarczający powód, żeby dać takiemu filmowi ocenę 1, bo "mi się nie podobał"? Jasne, możesz, nikt nie zabroni, ale to zwyczajnie głupie. Każdy zdrowy człowiek dostrzeże w tym filmie przepiękne elementy i nie musi mieć dyplomu, aby to ocenić.
- muzyka, słyszysz, masz uszy, ale wiadomo jak to jest z muzyką, ktoś słucha LP, a ktoś inny "majteczki w kropeczki". Lubić można obydwie rzeczy, ale nie zazdroszczę braku świadomości, że to drugie to jednak chłam.
- scenografia i efekty - widzisz przecież. Nie potrzeba studiów, aby dostrzec ogrom pracy i dokładność.
I tak, samo to już zasługuje na kilka oczek, bo na film prócz fabuły, składa się także jego wygląd

I nie mów mi proszę, że każdy się stara, bo takie filmy jak " Birdemik ", czy " Rekinado" nie ma niczego. Z nowszych? "Slenderman". Dziadostwo z poszatkowają fabułą, okropnym montażem i okropnymi efektami specjalnymi, biorąc pod uwagę, kiedy film był kręcony i jakie są mieli możliwości. Ten film jest po prostu strasznie zrealizowany, bo co innego jak coś jest zrobione źle i po łebkach od początku, a co innego to starzenie się efektów specjalnych, które w swoich latach były zrobione na najwyższym możliwym i dostępnym poziomie. "Egzorcysta ". Kocham ten film, ale widać upływ czasu. Natomiast mam świadomość, że na tamte lata zrobili wszystko, co mogli i to bardzo doceniam. Więc nie każdy się przykłada, jak twierdzisz, a ja lubię punktować tych, którzy to robią.

ocenił(a) film na 1
Claudija91

ja Cię bardzo dobrze zrozumiałem. Po prostu nie wiem na jakiej podstawie-obiektywnej-uważasz że "Lśnienie" jest lepsze niż HSM. Niestety ale chyba tyko dlatego że akurat Ty masz "świadomość" (bo inni nie) że tak jest. Ale opowiadanie "scenografia, zdjęcia" to frazesy. Albo że "Slederman" jest słaby. Po czym rozróżniasz-obiektywnie-dobrą muzykę od złej lub jak oceniasz scenografię? Właśnie oglądałem "Babylon" - czy tam scenografia była zła, kiczowata, campowa, doskonała? Jak wy, fachowcy piszący takie właśnie posty, ale bez studiów" w tym kierunku oceniacie grę aktorów? Bo ja nie wiem po prostu. "Skinmarik" jest złym filmem w każdym calu, aż do żenująco kliszowatego końca. I ja nie mam problemu że dany film się starzeje itp, ale z kryteriami tego typu ocen. Lubisz Nicholsona film ma 7, masz uszy ale disco polo to chłam a "ludzie nie mają świadomości". Dlaczego? Bo tak uważasz? Skąd wniosek że twórca -czegokolwiek - nie wkłada ogromu pracy w swoje dzieło? A co z Woodsem czy Wiseau? No i jak wypada "Skinamrik" który jest naprawdę biedny pod każdym względem. Więc ja nie pytam co ocenisz tylko na jakiej podstawie jedno uważasz za lepsze od drugiego. Bo na to pytanie nie odpowiadasz, więc nie bardzo wiem kto ma problemy ze zrozumieniem.

grzegorzkubinski

Nie oglądałam "Skinamarink". Weszłam na forum, żeby się czegoś dowiedzieć i trafiłam na ten temat. Zgadzam się z podejściem do tematu z autorem postu, więc do niego napisałam i kierowałam swoją odpowiedź, ale postanowiłeś się udzielić.

Nie wiem, czy mnie podpuszczasz, ale ciężko pisze mi się z kimś, kto chce, żebym mu uzasadniła dlaczego np. uważam muzykę zespołu Metallica za lepszą od disco polo, lub "Lśnienie" za lepszy film od "HSM". Skąd wiesz, że gnój śmierdzi? Czujesz to, wiesz to. Musisz kończyć szkołę, aby wiedzieć, czy coś śmierdzi? Tu jest trochę podobnie. Czy jeżeli napiszę Ci, że ukończyłam studia muzyczne lub filmowe, to nagle moja wypowiedź stanie się bardziej merytoryczna? Na studiach ludziom co je złe, a co dobre też mówią inni ludzi, którym wcześniej też mówili inni ludzie itd. Więc w zasadzie w wielkim uproszczeniu można przyjąć, że każda ocena tego, czy coś jest złe, czy nie wzięło się od tego, że ktoś to sobie kiedyś wymyślił i tak od stuleci jest to powielane, jeśli Cię to zadowoli. Odnośnie disco polo - teksty pokroju "majteczki w kropeczki" + 5 dźwięków instrumentów na krzyż, to według Ciebie dobra muzyka? Można się przy tym bawić, jasne, ale to nadal potwornie prostacka muzyka.

"Slenderman" - tu na szczęście będzie bardzo łatwo wypunktować, co było fatalne.
- efekty specjalne - film z 2018 roku, więc możliwości były ogromne, biorąc pod uwagę, że z tego samego roku są takie filmy jak "Avengers" czy "Pierwszy człowiek". Na tych dwóch przykładach widać, że można zrobić coś dobrze, tak, żeby nie wiało od tego sztucznością na kilometr, bo przecież wiem, że Goslinga na księżyc nie wysłali, ale film jest tak zrobiony, że wygląda to pięknie i prawdziwie. Ludziom od "Slendermana" to się nie udało. Efekty są sztuczne, niestaranne i dobre chęci tego nie wybronią. Naprawdę muszę tłumaczyć, dlaczego te efekty są złe? Nie widzisz tego?
- montaż i fabuła - muszę to połączyć, ponieważ jedno wpływa na drugie. Montaż jest tak fatalnie zrobiony, że już i tak średnia fabuła, staje się okropna. Dlaczego? Powycinali mnóstwo scen, przez co nie wiemy w ogóle, co się stało z ciemnoskórą bohaterką. Za to w zwiastunie to mamy. To jest kiepski montaż wyobraź sobie i mam nadzieję, że ta jedna rzecz wystarczy, bo nie chce mi się scena po scenie wszystkiego pisać. Natomiast co do fabuły jeszcze. Znika pierwsza koleżanka i panika, poszukiwania, potem znika druga i tutaj już luz, co tam, że nie ma jej parę dni. I mi twórcy próbują wcisnąć, że to są przyjaciółki.
- gra aktorska - Joel King, którą absolutnie uwielbiam po tym, co pokazała w "The Act", tutaj miała średnio co robić. Stawała na głowie, ale z gówna bicza nie ukręcisz. Jak się dostaje w scenariuszu bohaterkę, co ma jedną cechę charakteru i co chwilę robi kretyńskie rzeczy, to ciężko to wybronić.
- muzyka - nie mam pojęcia. Uczciwie, nie pamiętam żadnego motywu muzycznego, więc się nie wypowiem.
Wystarczy? Czy jeszcze mam coś napisać?

Mniej więcej tak pochodzę do oceny każdego filmu. Dla Ciebie takie elementy jak scenografia czy montaż to frazesy, a dla mnie nieodłączna część oceny, bo film to nie tylko fabuła, ale też to co widzę i słyszę na ekranie. To wszystko podlega ocenie i składa się na całość noty. Ocena 1 u mnie jest przeznaczona dla "produkcji" typu "Birdemic", gdzie wybuchy ognia są wklejone na obraz. Obejrzysz, to zrozumiesz, acz odradzam seans. Nie uważam się za znawcę, ale skala od 1 do 10 z podpisem, co dany numer oznacza, jest po coś tutaj wprowadzona. I zauważ, że recenzenci czy Ci samozwańczy, czy po milionie szkół również oceniając i recenzując filmy biorą pod uwagę te "frazesy" jakimi są dla Ciebie inne elementy filmu niż sama fabuła.

ocenił(a) film na 1
Claudija91

nie traktuję ocen poważnie ani tego co się tu dzieje. I oczywiście że prowokuję ponieważ nie mogę zrozumieć takich osób jak Ty. I tego że dalej nie rozumiesz o co mi chodzi - ja nie chcę uzasadnienia tyko wyjaśnienia. (Na marginesie porównanie Avengers i Slendermana powinnaś chyba zacząć od budżetu). Piszesz, że wfekty sztuczne, że powycinali sceny w montażu, że aktorka grała słabo. Ok, ale dlaczego mam uznać że masz rację? :) I tak, studia by mnie przekonały. Gdybyś była zawodowym oświetleniowcem i wiedziała jak oceniać bo się na tym znasz to się zamykam i szanuję. A tak jesteś kolejną osobą która pisze recenzje oceniając rzeczy o których nie ma pojęcia. No i nie, w szkole uczą bardzo praktycznych rzeczy. Mówisz że Babylon jest "świetny technicznie" - takie zdanie strasznie drażni bo wiem że nie masz o tym bladego pojęcia i oceniasz "na czują" ale jednocześnie moje oceny Ci się nie podobają. Dlaczego uznajesz że Chazell robi perły? Nie wiem, ale bardzo jestem ciekaw Twojej miny po Babylonie. Wbrew pozorom chyba bardziej jestem otwarty na opinie innych niż Ty i Tobie podobni domorośli krytycy, uważający że ich opinię uzasadnia "świetna gra aktorska" czyli wypowiedź na temat własnej impresji bo o aktorstwie nie mają pojęcia, nie wiedzą nawet na co patrzeć. Nie, krytyka nie polega na "czujesz to wiesz" i - jeszcze raz powtórzę - tak szkoła, studia itp na pewno by sprawiły, że Twoja argumentacja byłaby merytoryczna. No i że w ogóle jakas by była. Dobra już się nie czepiam, zresztą nigdy nie spotkałem osoby która potrafi uzasadnić swój wybór tak że naprawdę nie można dyskutować, z reguły są to właśnie takie ogólniki typu dziura w fabule czy "w innym filmie grała lepiej". Nie bierz tego do siebie, choć może się czasem bardziej zastanowisz nim coś napiszesz. Ja nie ukrywam że te wszystkie oceny mam gdzieś bo to niemożliwe ale jeśli wierzysz że film może mieć 3 lub 5 lub 10 punktów no to Twoja sprawa.

grzegorzkubinski

Padłam. Naprawdę. Więc podważasz praktycznie każdą moją opinię, ale jakbym była po studiach, to byś nie podważał :D To mi zrobiłeś dzień, dziękuję. Mogłabym być najgorszą studentką roku i ledwo co papier zrobić, ale ważne, żeby był, to jest śmiechu warte.

Oceny efektów specjalnych, czy montażu nie są na czuja, mam w końcu oczy, więc z nich korzystam. Widzę, czy coś jest dobre, realne, czy sztuczne. Czytałam kilka recenzji "Babilonu" i tam również krytycy, czyli Ci z papierkiem bardzo chwalą właśnie aspekty wizualne, ale mimo, że się z nim zgadzam, to ich zdanie uznajesz, a mojego nie, chociaż zdania są te same. No to jest śmieszne.

"Piszesz, że wfekty sztuczne, że powycinali sceny w montażu, że aktorka grała słabo. Ok, ale dlaczego mam uznać że masz rację? "
Bo zakładam, że masz oczy i potrafisz ich używać. Tutaj nie potrzeba dyplomu, tylko okularów. Jeżeli jest wycięta scena bardzo ważna dla fabuły, przez który jeden z wątków jest niedokończony, a rzeczona scena była w zwiastunie, więc mieli ją nakręconą, to to jest zły montaż. Oglądasz film i widzisz, że czegoś brakuje.

A co do budżetu, to nie masz racji. Horror nie musi mieć kosmicznego budżetu, żeby był dobrze zrobionym horrorem. "Babadook" lub "Dom nocny" budżetu dużego nie miały, a były klimatyczne i bardzo prostymi środkami budowały napięcie.

Ja myślę, że dalsza dyskusja nie ma sensu. Skoro Ty czyjąś opinię uznajesz, tyko na podstawie tego, czy ma dyplom, to ciężko tu dyskutować. Natomiast wybacz, ale skoro już tak bierzesz pod uwagę opinię dyplomowych recenzentów i ich argumentację, to bardzo jestem ciekawa dlaczego wobec tego to moje, a nie Twoje opinie się z nimi pokrywają?

ocenił(a) film na 1
Claudija91

nie rozumiesz nic :) bardzo bym szanował Twoją opinię gdyby nie uzurpowała sobie prawa do bycia profesjonalną, opartą na bardzo fachowych uwagach. A do tego potrzeba nauki niestety i krytycy ją mają choćby o historii kina. I jeszcze raz podkreślam drażnią mnie właśnie takie wypowiedzi "a bo światło było wspaniałe" od osób które "tak czuły". No ok, ale to nie argument tylko wrażenia z filmu. Czy Twoje oceny są podobne do recenzentów? Nie wiem, ale wiem że czytasz i oglądasz masę rzeczy o filmie przed filmem więc wiesz...Poza tym cóż, u Ciebie Lśnienie jest słabe a u krytyków bardzo dobre więc...Dyskusja nie ma sensu bo mnie nie rozumiesz - nie porównuję budżetu horrorów (choć się nie zgadzam i uważam że horror musi mieć sporty budżet) tylko budżet horroru Slenderman z blockbusterm Avengers. Sens rozmowy o efektach specjalnych przy tych dwóch produkcjach jest żaden. No i "zły montaż" :) - nie, to że jest w zwiastunie a nie ma w filmie nie znaczy, że to zły montaż (zakładasz ze postprodukcji se zapomnieli :) tylko ktoś podjął taką decyzję. I to jest clue: nie wiesz dlaczego, być może nie grało światło, może coś się działo z aktorami, fabuła, budżetem, reklamą itp. Po prostu tego nie wiesz ale na czuja "bo masz oczy" widzisz że to złe :) No, nie, tak to nie działa po prostu. Twórcy a tym bardziej dystrybutorzy nie są idiotami. Zły montaż to, jak sądzę, zupełnie coś innego. Nie mówiąc już o tym, że kto porównuje trailer do całego filmu i na tym porównaniu buduje swoją opinię. To jakby oburzać się że pasta do zębów nie wybiela a ma wybielać jak w reklamie

grzegorzkubinski

Dodam jeszcze, że patrząc na Twoje oceny filmów, to ewidentnie dla Ciebie by wystarczyła opcja "lubię" lub "nie lubię", bo coś takiego jak skala ocen i jej zastosowanie jest Ci obce. Filmu "Babilon" jeszcze nie oglądałam, ale znam inne pozycje Chazella i właśnie pod kątem tych "frazesów", które tak uparcie ignorujesz, jego filmy są zawsze perłami. Więc choćby i fabuła była denna, w co naprawdę wątpię, biorąc pod uwagę jego wcześniejsze projekty, to film i tak na 1 by nie zasługiwał, bo same zwiastuny już pokazują, że pod kątem technicznym film będzie świetny.

Uważam, że jesteś jedną z tych osób, co rzucają te żenujące oceny jak leci, tylko po to, żeby komuś podnieść ciśnienie, a potem zaczepiają takie osoby jak ja, żeby je wciągnąć w dyskusję. Niestety, mnie nie zdenerwujesz, bo mi takich osób ja Ty jest zwyczajnie żal. Potwornie smutne musi być życie, gdzie nic nie cieszy, wszystko jest do bani i nie potrafi się dostrzec żadnego plusa. Mówię oczywiście o sferze stricte rozrywkowej. W życie prywatne nie wnikam, bo Cię znam i może się kierujesz innymi kryteriami. Mam nadzieję, bo ja tak nastawionej negatywnie osoby nie mogła bym mieć w swoim otoczeniu.

Claudija91

bo Cię nie* znam. Brak edycji komentarzy boli.

ocenił(a) film na 1
Claudija91

No wiesz, to czy jestem tak czy inaczej nastawiony do życia i ludzi oceniać po tym jak oceniam durne filmy na durnym portalu - no widzisz jak argumentujesz swoje oceny :) Ale dziękuję że Ci mnie żal, to takie bardzo internetowy synonim "mam cie gdzieś" :)

grzegorzkubinski

I tak, to chyba oczywiste, że "Lśnienie" jest lepszym filmem od "High School Musical" :) To, że coś mi się podoba, nie oznacza od razu, że jest dobre, tak samo film nie jest zły, tylko dlatego, że mi osobiście się nie podobał. Nie słucham zespołu Metallica, bo to niestety nie są moje klimaty, ale nie jestem głucha, żeby nie słyszeć, że ich muzyka jest bardzo dobra i nagle gadać, że są słabi, no bez żartów.

Claudija91

"Natomiast zdrowego podejścia, które uważam, że Ty i ja mamy, nie oczekuj od reszty, bo czeka Cię tylko zawód."
Mylisz, Klaudio posiadanie zdrowego podejścia ze skrajnością i byciem wiecznym oponentem/abnegatem (mieć taki styl, że się będzie wszystko robić pokazowo inaczej).
Jest teraz po pierwszej w nocy, więc nie będę robił innym wykładów, bo w istocie mam zdrowe podejście. Debat też nie zamierzam prowadzić. Bo właśnie to jest niezdrowym podejściem :)
Autor tej oceny 10 na 10 absolutnie go nie ma, gdyż nie pojmuje nawet wagi wystawianych ocen.
Pozdrawiam.

ocenił(a) film na 10
Wilkolak_Autograf

Waga wystawianych ocen jest równa kilku pikselom na ekranie. Jeśli nie potrafisz zrozumieć, że ludzie mają różne gusta, to... nic złego tak w zasadzie. Napisałeś kilka niemiłych słów, poszedłeś spać. Nie ma sensu w odpowiadaniu, ale i tak piszę, bo ała, nie czuję sensu w ocenie mojej osoby, chyba, że chciałeś mnie obrazić, a to niemiłe i kłuje.

Wilkolak_Autograf

Nie oglądałam tego filmu, więc samej oceny nie mogę skomentować. Bardzo natomiast podoba mi się podejście autora, że patrzy na wiele aspektów tak OGÓLNIE, już nawet nie w kontekście do tej jednej produkcji. Dla mojego innego rozmówcy tutaj scenografia, muzyka, montaż itp to "frazesy", natomiast dla mnie nieodłączne elementy, które biorę pod uwagę. Natomiast ocenianie filmu pod kątem "nie podoba mi się" lub "podoba mi się" to dla mnie jednak trochę za mało. Nie będę jednak kolejnej osoby torpedować. Jeśli masz czas i chęć to w tym poście są moje elaboraty, z którymi możesz się zgodzić lub nie, ale podaję konkretne przykłady, o co mi chodzi dokładnie.

Miłego weekendu.

ocenił(a) film na 10
Claudija91

Claudija91 obraziłaś polskiego widza, nie wyjdziesz stąd żywa :) a tak serio to po tylu komentarzach pod wątkiem już się nie martwię o oceny ludzi. Film i tak na siebie zarobił, więc wielce prawdopodobne, że eksperymentalne kino zyska na dłuższą metę.

W sumie porównam tę sytuację do jednej rzeczy z mojego życia: nie słucham disco polo, ale jednocześnie uważam, że Boys i Zenek Martyniuk to najlepsi wykonawcy tego gatunku, a ich piosenki są bardzo dobre, jeśli chodzi o ten gatunek.

Co mam na myśli to to, że nie musi mi się coś podobać, żebym wystawił temu dobrą ocenę. Podałaś bardzo dobry przykład z Władcą Pierścieni.
Na przykład pierwsze Listy do M. Nie jest to gatunek, który normalnie oglądam, jest tam Karolak i ogólnie taki cukierkowy film, nie dla mnie. Ale jednocześnie jest bardzo dobrze zrobiony, stuka w uczucia tam gdzie powinien wg zasad gatunku, historie są dobrze napisane wg zasad pisania takich historii, oświetlenie jest bardzo ładne i tak dalej i tak dalej. Nie mogę mu dać niskiej oceny, bo to by się nie zgadzało z pełnym obrazem filmu. Dlatego Listy do M. dostały u mnie wyższą ocenę niż zakładałem. Po prostu nie jest to film dla mnie, ale dla ludzi dla których jest zrobiony jest bardzo dobry.

Ogólnie nie spodziewam się, że ludzie będą w stanie ocenić Skinamarink poza swoim własnym spojrzeniem. Ludzie tak nie robią i to nie jest nic złego.

ocenił(a) film na 8
Claudija91

Zgadzam się.

pantrupek

chwileczkę... 10/10??
Słownie: DZIESIĘĆ NA DZIESIĘĆ? Bezkrytycznie doskonały film? Czyli ten film jest lepszym dziełem, niż Skazani na Shawshank? (lub z horrorów: Obcy).

Jeżeli lubisz tracić czas na treść, która jest tak płytka, że jej praktycznie nie ma godzinami, to się ewidentnie pogubiłeś w życiu i ocenie wartości. Akceptuję Twoje prawo do oceny nie podważam go, ale obawiam się czy wszystko tam OK u Ciebie, bo podążasz za skrajnościami, a to autodestruktywna cecha...

ocenił(a) film na 10
Wilkolak_Autograf

Dzięki za darmową terapię :D Możesz spojrzeć na moje oceny i sobie porównać. Mój wątek nie ma niczego wspólnego z moją oceną.

pantrupek

Proszę. Mogę, spojrzałem. Ma wszystko, gdyż jest to rozprawka z tezą dlaczego jest to wg. Ciebie warte Twej 10-tki. Chyba, że nie wierzysz we własny osąd.

ocenił(a) film na 10
pantrupek

Gdy opowiedziałam mojej 12letniej córce, o czym jest Skinamarink, powiedziała mi, że gdy byla malutka, często wracał do niej koszmarny sen, ze w nocy idę do toalety, a muszla mnie wsysa. Gdy idzie po mnie do łazienki, przed wc leżą tylko moje spodnie od pizamy.
O tym właśnie jest ten film.

ocenił(a) film na 8
pantrupek

Brawo brawo brawo ukłony dka Ciebie za ten wpis. Zgadzam się całkowicie. Ode mnie 8 /10. Czekam na kolejne filmy tego reżysera.

Pobierz aplikację Filmwebu!

Odkryj świat filmu w zasięgu Twojej ręki! Oglądaj, oceniaj i dziel się swoimi ulubionymi produkcjami z przyjaciółmi.
phones