Film dobry, ma fajny klimat i świetny scenariusz (książka musi być bardzo dobra). Niestety,
czasami zamiast strasznie, jest zabawnie, vide scena Mitchuma goniącego dzieci w piwnicy z
wyciągiętymi rękoma, czy też ucieczka z domu po postrzale z (przekomicznym wrzaskiem). Sporo
jest w tym filmie "sztucznego" aktorstwa.
Ktoś powie, że to obraz prawie z przed 60 lat, więc nie ma się co czepiać, ale z drugie strony, w
klku filmach z tamtego okresu (Hitchcock), nie ma tego problemu. Wrzystko jest tip-top.
Tak naprawdę to pozycja, tylko dla widzów luiących fimy z tamtego okresu.
Mnie ten film nie wystraszył, nie zostawił tematu do głębszych przemyśleń, ale oglądnąłem go z
ciekawością, bowiem widziałem w nim wiele inspiracji do filmów które powstały lata póżniej.
Uważam, że, świetny byłby remake tego filmu, np w wykonaniu Davida Finchera :)
Na koniec dodam, iż po tylu latch w końcu poznałem genezę liter Love wytatuowanych na palcach
dłoni...
Pozdrawiam miłośników dobrych fimów :)
Tak to jest jak człowiek szybko pisze. Parę literówek mi się przytrafiło i znaków inerpunkcyjnych w miejscach gdzie nie powinny być w poście powyżej. A edycja postów nie działa od dawna... Jakiś chochlik zamienił mi również dwie literki w słowie "wszystko"...