ogladalam ostatnio "american psycho", teraz to ... i naprawde nie iwem jak tak mozna, tzn to normalne w tym zawodzie, ale zeby najpierw grac morderce, ktory gustuje w powiedzmy dziwnych "zabawach" erotycznych, a teraz jezusa ... no mnie to nie przekonalo, zreszta jak caly film, filmy religijne to dla mnie nuda :|
Kobito, na tym polega właśnie bycie aktorem! Nie myl jego życia, tego, jakim jest człowiekiem, z jego
pracą! Pomyśl, ile może mieć wspólnego PRYWATNIE Bale z Patrickiem Batemanem? A z Jezusem, tak
naprawdę? Po prostu NIC! A poza tym, choć to szczegół - Christian Bale NAJPIERW zagrał Jezusa (1999), a
dopiero potem w "American Psycho" (2000). A przed Jezusem grał homoseksualistę w znakomitym "Idolu"
(1998) - nadal będziesz się zastanawiać, "jak tak można"? Można, tak samo jak stać kilka godzin za ladą w
sklepie, być kierowcą taksówki albo zecerem. It's his job. Pozdrawiam :)
No właśnie. Popieram. To są aktorzy i dostają oni różne role i niektórzy się w nich sprawdzają. Tak jak mnie wkurzało-Bond słyszysz i od razu ci Pierce Brosnan przypomina, mimo,że już od dawna nie gra tej postaci. Innym aktorom się udało (Connery, Moore, Dalton), bo zagrali inne role, inny styl i za to ich kochamy.