Obejrzelismy z moim partnerem ze wzgledu na wysoka ocene na filmwebie (czesto tu zagladam i
sprawdzam) - tym razem ta nota i opinie o filmie to jakies nieporozumienie! Dwoje
nierozumiejacych sie i nawet niedarzacych sympatia ludzi jest w pewnym momencie
zagrozonych przez czysty idiotyzm Japonczyka ktory zaryzykuje ich zycia zeby tylko zrobic
ciekawe zdjecia. Ona go nie znosi na maxa ale pewnej nocy ni stad ni z owad zaczyna go
obmacywac, wstaje z lozka zeby sie ubrac i dopiero w spodniach (ech?!) siada na niego i
rozpoczyna sie cos co ma byc scena seksu, widz musi sie domyslac ze to jakies spodnie z dziura
w kroku. On jej szybko wyjasnia ze jest zonaty wiec nie ma mowy o niczym powaznym bo chce
wrocic do roli przykladnego meza i ojca po powrocie do Japonii - tez mi wielka milosc, ktora sie tu
wszyscy zachwycacie.. Doslownie chwile pozniej idiota po raz kolejny naraza swoje zycie,
skaczac na glowke do stawu ktorego w zyciu na oczy nie widzial i ktory przejrzystoscia wody
absolutnie nie grzeszy. Po chwili wyplywa nieprzytomny, lecz jego kolezanka nawet nie
sprawdza tetna i nie probuje reanimacji, swoje dzialania ograniczajac do wrzaskow i wciagania
go na tyl samochodu za wszelka cene, jakby to bylo jedyne co moze mu pomoc. Potem juz tylko
biadoli przez reszte filmu ze on nie zyje i podlizuje sie jego zonie ktora przylatuje po cialo..
Caly czas czekalismy, bo w jednej z recenzji ktos napisal: "nie zrazajcie sie przez pierwsze 40
minut bo warto to wysiedziec", a moj partner co rusz pytal: "czy mi sie wydaje czy mowilas ze to
wzruszajacy, romantyczny film?"
Brak slow. Serio.