Nie tylko ze względu na piękne zdjęcia (każdy kadr to uczta dla oczu), ale przede wszystkim ze
względu na treść. Reżyserce w niezwykle subtelny sposób udaje się przedstawić całą złożoność
ludzkiej natury. Na pozór nic się w tym filmie nie dzieje, ale wystarczy odrobina empatii, żeby
zrozumieć, że aż buzuje w nim od emocji. Jest to film o przyjaźni, o niespełnionych marzeniach z
dzieciństwa, o odwadze bycia outsiderem, o nonkonformizmie, o bezsilności wobec zła. Czarny ocean
to ludzkość, pośród której dryfują samotnie Ci, którzy widzą i czują więcej.