Autorowi najwyraźniej chodziło o przekazanie treści politycznych w taki sposób aby nie zniechęcać widzów, którzy mają już wyrobione zdanie w sensie politycznym.
Myślę, że politycznie to się udało ale dramatycznie nie. Film ma wiele dłużyzn i płycizn, które spokojnie można było wypełnić ciekawym dramatycznie materiałem.
Jako tego przyczynę obstawiam braki budżetowe; widać, że w wielu miejscach autorzy byli zmuszeni do przykrajania akcji i kinematografii do ograniczeń budżetu.
To tylko tak wygląda. Ostatnio oglądam tylko to, co sobie sam wstępnie wyselekcjonuję jako warte zobaczenia. Nie patrzę na to co mi filmweb podpowiada jako będące w "moim guście". Tak samo raczej nie słucham tego co mi sugerują inni ludzie czy inne portale.
Statystycznie oceny są więc przechylone w stronę "dobry", ale to jest bardziej przechylenie w stronę "czy film dostarczył takiej rozrywki jakiej obiecały dostępne do niego materiały marketingowe?".
Gdyby to był książkaweb a nie filmweb, to moje oceny korelowały by się z pytaniem "czy okładka odpowiadała temu co w jest w środku?"
Gdyby ten film oceniać wyłącznie według takich kryteriów to dostał by gdzieś pomiędzy 9/10 a 10/10.
Rozumiem Twoje podejście, choć mam inne. Ja należę do tych, którym jeśli coś się podoba, to podoba bardziej, a jeśli nie podoba... to też bardziej.
Naprawdę sądzisz, że "politycznie się to udało"? Nie uważam, że o słabości filmu przesądziły względy budżetowe, bo tematyka i prowadzenie narracji są wręcz idealnie skrojone pod produkcję niskobudżetową. Film jest bardzo słaby, bo twórcy nie nie umieli odpowiedzieć na swoje własne pytania i wątpliwości. W zasadzie nie postawili nawet żadnych istotnych tez i utopili produkcję w niewiarygodnym banale, dodatkowo okraszonym nudą wiejącą zarówno z kadrów, jak i dialogów. Ten film to kolejny przykład na to, jak ważną rolę odgrywa inteligencja scenarzysty. Jedyne, co się udało, to tytuł, bo idealnie odpowiada przesłaniu obrazu. Dlatego przyznaję Ci rację - okładka idealnie odpowiada temu, co jest w środku! Nie ma tam nic.
Żebyś jeszcze potrafił (bez spojlerowania) wyjaśnić dlaczego tak myślisz...
Ja jestem zdania, że twórcy dokładnie odpowiedzieli na swoje założone pytania, a ich ograniczenia były bardziej polityczne niż finansowe. Tzn. musieli tak napisać scenariusz aby nie został odrzucony z powodów politycznych przez tych, którzy kontrolują finanse. A to jest bardzo trudna sztuka, dużo trudniejsza od podpasowania się pod publiczkę festiwalową. A absolutny limit finansowy jest bardziej wynikiem sytuacji przemysłu filmowego w Europie niż czymkolwiek związanym z treścią filmu.
Moim zdaniem film stawiał dwie tezy i je całkiem sprawnie obronił. (Kto kontroluje kontrolerów? i Walcz tak aby nie dostarczać broni przeciwnikowi!) I dla mnie zdecydowaną zaletą filmu jest to, że nie tylko nie pozostawił otwartego zakończenia ale i jawnie film zakończył i pokazał jakie mogą być polityczne konsekwencje grania na krótką metę.