Grzechy baśniowych ojców

W ostatnich latach pojawiło się kilka gier, które w wyjątkowo sprawny sposób operowały poetyką baśni. Teraz dołącza do nich "Odin Sphere: Leifthrasir", odświeżony klasyk PlayStation 2.
"Odin Sphere Leifthrasir" - recenzja
"Odin Sphere" pierwotnie ukazało się w schyłkowych latach PlayStation 2 i od razu zostało okrzyknięte jedną z największych gier ówczesnej generacji. Po prawie dekadzie, wpisując się w trend przeróbek, wraca na PlayStation 4, Vitę i PlayStation 3. Nie jest to jednak remaster, ale bardzo rzetelny remake.



Już w czasach PS2 "Odin Sphere" chwalone było za fenomenalnie skonstruowaną warstwę fabularną. Gra podzielona jest na kilka ksiąg przeglądanych przez pewną dziewczynkę. Pierwsze tomy opowiadają osobne historie głównych bohaterów, a ostatnie splatają ze sobą niektóre z nich – śledzimy losy walkirii i córki Odyna Gwendolyn, zaklętego w zwierzę księcia Corneliusa i dźwigającej ciężar swojego królestwa młodej wróżki Mercedes. W "Odin Sphere", poza licznymi walkami, równie dużo jest tekstu i scenek rodzajowych. Choć z początku niektóre wypowiedzi postaci są straszliwie pompatyczne, warto wziąć głęboki oddech i iść dalej. Mało tu przerywników komediowych, a główne tematy to uniwersalia na temat miłości, śmierci, ojcowskich grzechów i innych Niezwykle Ważnych Rzeczy.



Uczucie teatralności mija, gdy zdamy sobie sprawy, że "Leifthrasir" jest do bólu poważnym przykładem na egranizację baśniowej narracji. Historia napisana jest zresztą z wielkim sercem – chociaż niektóre wypowiedzi (a w zasadzie ich tłumaczenie) są nieco nadęte, to już realizacja tematów może się spodobać. Poza tym, bohaterowie nakreśleni są tak dobrze, że po kilkunastu godzinach gry zaczynamy kibicować wszystkim, nawet jeśli stoją po przeciwnych stronach moralnej czy ideowej barykady. Na przykład: podczas rozgrywania historii Corneliusa, księcia zamienionego w Pookę (antropomorficznego królika), aż ściska w dołku. Bohater chce uratować swoje królestwo i zejść się z niejaką Velvet, ale w osiągnięciu celu przeszkadza mu to, że jest bestią – nierozpoznawaną nawet przez własnego ojca. Gwendolyn, walkiria i córka Króla Demonów, Odyna, miota się z kolei pomiędzy służbą królestwu a niszczącą potrzebą akceptacji przez ojca. Równie przejmujące są historie przeklętego rycerza Oswalda, Velvet czy młodej Mercedes. Choć poszczególne opowieści kończą się pozytywnie, to jednak happyend ma często gorzki posmak. Wątki w poszczególnych baśniach przeplatają się w taki sposób, że często oglądamy naszych bohaterów w bardzo różnych sytuacjach, co sprawia, że wciąż musimy rewidować naszą opinię na ich temat. 



Rdzeń gry pozostaje niezmieniony. "Odin Sphere" to miks chodzonej bijatyki oraz action RPG. W każdej z ksiąg będziemy chodzić po różnych obszarach i wykręcać szalone combosy oraz zarzucać pole walki niszczycielskimi czarami. W "Leifthrasir" wprowadzono jednak kilka kluczowych zmian, które znacząco podnoszą chęć rozwijania postaci. Przede wszystkim teraz odblokowujemy różne umiejętności bojowe. Niemal każdą z nich można zresztą kilkukrotnie ulepszać. Oprócz tego każda postać ma teraz zestaw osobnych zdolności, dzięki którym np. jedzenie będzie pożywniejsze, zwiększy się nasza prędkość ruchu czy wydolność przedmiotów w ekwipunku. To zmiana, która sprawia, że warto po pierwsze ustawicznie podnosić poziom doświadczenia postaci, po drugie – przeszukiwać wszystkie obszary, gdyż niektóre czary czy umiejętności bojowe są ukryte. Dzięki dodatkowym zdolnościom bojowym i umiejętnościom pasywnym nie odczuwamy wreszcie, że postacie są do siebie podobne. Każdym walczy się nieco inaczej. 



Walka to jednak nie wszystko. "Leifthrasir" oferuje także trochę aktywności pobocznych. Te skupiają się głównie wokół… gastronomii. W grze zaimplementowano całkiem rozbudowany system tworzenia potraw, które podnoszą nam statystyki, oraz alchemii, dzięki której nawet w ogniu walki szybko uwarzymy jakąś niszczycielską miksturę. Na tym nie koniec – w czasie rozgrywki zbieramy nasionka, które po posianiu dają nam plony. Te podnoszą liczbę punktów życia i cennego doświadczenia, albo… służą jako składnik do jakiejś potrawy. Poza tym podczas potyczek z wrogów wypadają magiczne (i osadzone fabularnie!) monety, za które możemy potem zamówić w restauracji najróżniejsze potrawy. Ktoś w Vanillaware musi bardzo lubić jedzenie…



Jedną z bolączek technicznych w oryginalnym "Odin Sphere" była jakość, a konkretnie liczba klatek na sekundę. Poczciwe PlayStation 2 nie wyrabiało przy ostrzejszych walkach. Niejednokrotnie więc, gdy zbyt wiele działo się na ekranie, konsola dławiła się i mieliśmy pokaz animacji poklatkowej. Nowa wersja "Leifthrasir" ogrywana na PlayStation 4" już prawie nie ma takich problemów. "Prawie", ponieważ kilka razy zdarzyło się, że konsola zaczęła się dławić. Zaniepokojonych uspokajam – jest o niebo lepiej niż w oryginale.

Nawet chwilowe spadki wydajności nie powinny zaszkodzić ocenie warstwy wizualnej. Już w czasach PlayStation 2 "Odin Sphere" pod względem estetyki było grą z tej samej półki, co "Okami". Krajobrazy w grze i kreska postaci doskonale współgrają z mroczną, baśniową historią. Tak jak dziewięć lat temu "Odin Sphere" było w czołówce przepięknych gier, tak i teraz jest niesamowicie wysmakowaną produkcją.



Na powrót "Odin Sphere" czekałem od momentu pierwszych doniesień z Japonii. Gra nie zawiodła moich oczekiwań i zaryzykuję, pisząc, że nie zawiedzie niczyich. To przepiękna wizualnie jak i narracyjnie baśń oraz gra, która, jak rzadko, potrafi zrobić człowiekowi emocjonalną jesień średniowiecza.
1 10
Moja ocena:
9
Czy uznajesz tę recenzję za pomocną?

Pobierz aplikację Filmwebu!

Odkryj świat filmu w zasięgu Twojej ręki! Oglądaj, oceniaj i dziel się swoimi ulubionymi produkcjami z przyjaciółmi.
phones